Czy cisza naprawdę jest złowroga
Czy zastanawialiście się kiedyś, co takiego w nas sprawia, że po wejściu do pustego domu, odruchowo włączamy telewizor? Co takiego powoduje, że gdy tylko zasiądziemy za kierownicą samochodu, bezwiednie wyciągamy rękę w kierunku radia? Skąd pomysł, że cisza jest „głucha”, „złowroga”, „grobowa”? Czy nam coś robi? Czy wchodzi z nami w interakcję? A może przeszkadza nam właśnie brak ciągłej interakcji z otoczeniem…
Ponoć jeden numer tygodnika typu „Newsweek” czy „Wprost” zawiera podobną liczbę informacji, z jaką trzysta, czterysta lat temu konfrontował się człowiek w ciągu całego swojego życia. Do naszych prasowych doświadczeń dodajmy jeszcze informacje, które płyną z telewizji i radia, media społecznościowe i resztę Internetu, bombardujące nas z monitora podczas pracy oraz ze smartfona, obecnego przy nas dosłownie wszędzie (włączając miejsce, do którego królowie udawali się piechotą). Na deser jeszcze tylko muzyka w supermarketowych głośnikach i ruch uliczny oraz uliczne reklamy. Na zdrowy rozum taki ogrom bodźców wydaje się nie do zniesienia. A jednak, ilekroć zapanuje wokół nas cisza, sami próbujemy ją na różne sposoby zagłuszać. Wbrew wszelkim przesłankom potwierdzającym naszą nadmierną ekspozycję na bodźce, sami próbujemy dostarczać ich sobie coraz więcej i więcej.
Tymczasem nauka potwierdza, że w ciszy mózg nie tylko się regeneruje, ale wręcz kwitnie. W 2013 roku w czasopiśmie „Brain, Structure and Function” opublikowano wyniki badania przeprowadzonego na myszach, potwierdzające słuszność tej tezy. Myszy podzielono na kilka grup, z których tylko jedna (początkowo przyjęta wyłącznie za grupę kontrolną) spędzała dwie godziny dziennie w całkowitej ciszy. Pozostałe grupy wystawiono na różne rodzaje hałasu. Okazało się, że grupa kontrolna wykształciła podczas eksperymentu nowe komórki w hipokampie – części mózgu odpowiedzialnej za emocje, zdolność uczenia się oraz za pamięć. Co ciekawe, komórki te przekształciły się w pełni funkcjonujące neurony.
Neurobiolodzy są zgodni co do aktywnej pracy mózgu, wykonywanej nawet w tzw. „stanie spoczynku”. Oznacza to, że gdy nie wykonujemy żadnych konkretnych aktywności, nasz mózg zajmuje się nie tylko procesami takimi jak oddychanie czy bicie serca, ale też snuje plany, rozpamiętuje przeszłe wydarzenia czy zatapia się w marzeniach. To właśnie wtedy nabyte wcześniej informacje są przetwarzane i integrowane. I to właśnie w ciszy i w braku konkretnych zadań do wykonania rodzi się przestrzeń na przetworzenie ogromu bodźców, którymi zostaliśmy wcześniej zbombardowani. W tej przestrzeni mogą wyrosnąć najbardziej kreatywne i złożone pomysły.
Odwrotnie jest z hałasem – powoduje on w naszym ciele reakcję stresową. Okazuje się, że wszelkie głośne dźwięki, nawet te docierające do nas podczas snu, uruchamiają część mózgu zwaną ciałem migdałowatym, odpowiedzialną za formowanie się pamięci oraz za emocje, w wyniku czego uwalniane są hormony stresu. Łatwo więc wywnioskować, że osoby żyjące w ciągłym hałasie doświadczają chronicznego stresu.
Badania pokazują też, że ludzie żyjący w pobliżu głośnych miejsc (na przykład w pobliżu lotnisk), odruchowo uczą się ignorować hałas. Niestety, dotyczy to wszelkich bodźców dźwiękowych. Z czasem przestają reagować również na to, co się do nich mówi.
Okazuje się, że nawet dwie minuty kompletnej ciszy pozwalają odstresować się lepiej niż jakakolwiek muzyka relaksacyjna. Zamiast głosu kolejnej reklamy posłuchajmy więc czasem głosu intuicji i pozwólmy naszym mózgom odpocząć od natłoku dźwięków. Być może wsłuchanie się w ciszę sprawi, że odkryjemy coś więcej, niż jesteśmy w stanie dostrzec w codziennym zgiełku.
„Silence is the language of God. All else is poor translation” (Cisza jest językiem Boga. Wszystko inne jest kiepskim tłumaczeniem). Rumi
Źródło: https://www.lifehack.org/377243/science-says-silence-much-more-important-our-brains-than-thought